środa, 28 października 2015

Herbaty Twinigs of London - PORÓWNANIE

Hi!
Co pije większość społeczeństwa z rana, zaraz po przebudzeniu? KAWĘ. Tak, ja też ją uwielbiam - według mnie najlepsza to czarna bez cukru. No bo po co psuć coś, coś jest dobre? Ale równie często co po napój bogów, a nawet częściej, sięgam po herbatę. W szczególności przepadam za owocowymi.



Dla mnie każda z nich ma inny smak, a jej parzenie to rytuał niemal jak w przypadku narodu japońskiego. Jednak w dzisiejszym poście, postanowiłam się z Wami podzielić swoimi spostrzeżeniami co do herbat "TWININGS". Jest ich aż 5:
- Earl Grey
- Lady Grey
- English Breakfast
- Traditional Afternoon
- Prince od Wales 

Wszystkie przygotowałam wg instrukcji na opakowaniu, zostawiłam do przestygnięcia... i wypiłam! Co mogę Wam powiedzieć na ich temat?



Earl Grey - ma niezwykle delikatny smak, ale intensywny zapach. Polecam w przerwie w pracy/szkole.
 
Lady Grey - o lekkim cytrynowo-pomarańczowym zapachu. Połączenie herbaty z cytrusami daje orzeźwiający napój.
English Breakfast - idealna na śniadanie i dobudzenie się. Nie za mocna, ale jednocześnie nie za słaba.
Traditional Afternoon -  Najmocniejsza ze wszystkich, o gorzkim posmaku. Idealnie się sprawdzi jako zastępca porannej kawy.
Prince of Wales - delikatny smak, najbardziej przypadła mi do gustu. Świetnie sprawdziłaby się w parze z książką w ramach późno-popołudniowego relaksu.


A Wy mieliście już okazję pić herbaty Twinigs? Jakie są Wasze opinie na ich temat? A może nie przepadacie za herbatami? Dajcie znać! Można mnie znaleźć na facebook'u i instagramie.

Grażka

sobota, 24 października 2015

Gotuj z Grażką- zielona zupa krem

Hi!
Wczoraj zakończyłam praktyki, co oznajmiam z wielkim smutkiem. W pracy, w dodatku w świetnym towarzystwie, czas płynął zdecydowanie szybciej, nie wyczekiwałam godziny zakończenia z zegarkiem w ręku i przede wszystkim mnóstwo się nauczyłam! Ale jak mówi stare przysłowie "to co dobre, szybko się kończy". Nie ma co narzekać, kolejne pracowite dni przede mną - muszę je dobrze i mądrze wykorzystać :)

Natomiast dla Was mam dziś post z nowej serii "Gotuj z Grażką". Co sądzicie o takim pomyśle? Lubicie kucharzyć, czy traktujecie to jako nieprzyjemny obowiązek i gotujecie "bo coś jeść trzeba"? Jeśli skłaniacie się ku drugiej opcji, obiecuję Wam, że jeśli tylko dołączycie się do mnie i wypróbujecie kilka przepisów, szybko zmienicie zdanie. Na pierwszy ogień idzie jedna z moich ukochanych zup - zielona zupa krem z brokuła i batatów, znana też pod pseudonimem "Shrek".



Wszystko czego potrzebujecie to:
  • 1l bulionu warzywnego (ew. wody)
  • 2 średnie bataty (ew. ziemniaki)
  • brokuł
  • 1 mała cebula
  • 1 marchewka
  • pęczek natki pietruszki
  • przyprawy (kurkuma, kminek, tymianek, ostra papryka)
  • uprażone ziarna (dynia, słonecznik)
Samo wykonanie jest dziecinnie proste!
Bataty obieramy i kroimy w kostkę, a brokuła myjemy i dzielimy na różyczki. Drobno posiekaną cebulę podprażamy razem ze startą pietruszką oraz marchewką na patelni skropionej odrobiną oliwy z oliwek. Warzywa oraz przyprawy wrzucamy do wrzącego bulionu i gotujemy ok. 20 minut. Po zdjęciu zupy z kuchenki dodajemy pietruszkę (trochę zostawiamy do ozdoby) i wszystko dokładnie miksujemy na gładki, jednolity krem. Podajemy z kromką chleba razowego, posypaną pietruszką i ziarnami dyni. 
To jak? Wypróbujcie jutro przepis i oczarujcie najbliższych! Czekam na relacje! Możecie mnie znaleźć na facebooku i instagramie! :)

Grażka

sobota, 17 października 2015

Jesienne niezbędniki

Lato już dawny mamy za sobą - miałam już tę wątpliwą przyjemność spotkania z zimą. Całe szczęście, szybciutko uciekła ustępując miejsca Pani Jesieni, zatem przybywam z nowiutkim postem o sezonowych niezbędnikach. Jesteście ciekawi, co jest moim absolutnym must have jesienią? Czytajcie dalej! :)

Gorąca kawa i herbata




Jestem osobnikiem, który uwielbia ciepło. Jesienią, gdy temperatury spadają poniżej 20 stopni, kubek gorącego napoju to podstawa. W domku korzystam duuużego 500ml kubka w piękne żółto-pomarańczowe kwiaty, natomiast jeśli napój chcę zabrać ze sobą na miasto, niezastąpiony staje się kubek termiczny niemieckiej marki Hoffner. Jego pojemność to aż 380ml, wyjątkowo dobrze trzyma ciepło (spokojnie przez 5-6h herbata czy kawa będą gorące, sprawdzałam!) i ma śliczny błękitny kolor. W przypadku kawy, preferuję rozpuszczalną np. Davidoff Fine Aroma lub Jacobs Crema Gold. Póki co nie dorobiłam się jeszcze zaparzacza, ale to jeden z punktów na mojej Bożonarodzeniowej wish-liście. Jeśli chodzi o herbaty, uwielbiam te owocowe! Mango, truskawka, figa, owoce leśne, wiśnia.... Możliwości nieskończone! Swoje przechowuję w ślicznej trzypoziomowej puszce .

Ciepły szalik 


Mam bardzo wrażliwe gardło, więc szaliczek czy chusta są niezbędne, gdy tylko pojawia się zimno i plucha. 

Nawilżający krem do rąk


Kiedy na zewnątrz robi się zimno, moje dłonie momentalnie stają się szorstkie i wysuszone. Pomocny staje się wtedy krem ExtraSoft marki Eveline, który zawiera aż 5% mocznika, przez co efekt nawilżonych i miękkich dłoni jest natychmiastowy. No i najważniejsze - szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego filtru. Kiedy moje dłonie są w naprawdę tragicznym stanie nakładam na noc grubszą warstwę kremu z proteinami jedwabiu i prowitaminą B% firmy Ziaja - jest on dużo bardziej tłusty i zdecydowanie dłużej się wchłania, ale rankiem widoczne są efekty!

Świece, świeczniki, woski 


Świece potrafią każdemu pomieszczeniu nadać niesamowity nastrój i charakter. Sama, pomimo powrotów do domu w godzinach późno-wieczornych, uczę się od razu, nie odkładam tego do ranka. Ale żeby mi się lepiej uczyło, muszą się palić świece! Moja efektywność wzrasta wtedy jakieś 200razy. Dodatkowo największą radość dają mi własnoręczni wykonane świeczniki. Mały bodziec estetyczny, a jak cieszy :) Dodatkowo od jakiegoś czasu waham się nad kupnem kilku wosków Yankee Candle, o których jest głośno już od ponad roku. Możliwe, że w końcu się skuszę, ze względu na świetne opinie. Najtrudniejszy jest wybór zapachu, macie jakiś godny polecenia?

Dobre książki
 

Jestem totalnym molem książkowym. Dzień bez 10 min poświęconych na książkę, to dzień stracony. Ze względu na małą ilość czasu, książki zazwyczaj czytam w drodze do i ze szkoły/pracy. Myślę na zainwestowaniem w czytnik e-book, ale odkładam tę decyzję, ze względu na moje uwielbienie do papierowych wersji. Lubię trzymać książkę w dłoni i uwielbiam ich zapach. Mam swoją ulubioną trylogię Anny Ficner-Ogonowskiej "Alibi na szczęście", jednak sięgam również po kryminały, dramaty czy komedie.

Ciepłe skarpety i swetry
Ostatnio upolowałam takie dłuższe skarpety w zimowe wzorki - renifery, gwiazdki... Bardzo lubię też takie puszyste - są mega mięciutkie, ciepłe i wygodne. Jesień to taka pora roku, gdy wydobywam na wierzch z szafy wszystkie swetry. Ja najbardziej lubię te typu oversize. Uwielbiam te w odcieniach pasteli i bieli, ale jestem również posiadaczką musztardowo-żółtego czy ostro różowego. 

 


Sporo tych niezbędników. Ale bez nich ani rusz! :) 
Udanego weekendu i buziaki z Rzeszowa!

Grażka

środa, 14 października 2015

Top 5 szminek

Z racji 3 tygodni praktyk zamiast szkolnej rzeczywistości, mam kilka luźniejszych dni. Nie, nie zapomniałam o Was. Zdjęcia mam zrobione do wielu wpisów, a pomysłów na posty jeszcze więcej! Problemem jest zbyt krótka doba i... ja będąca w trakcie reorganizacji czasu wolnego. Ale zbliżam się ku końcowi zmian, więc teraz będę się pojawiać regularnie. Póki co raz w tygodniu - sobotę, w godzinach wieczornych.

Dzisiaj hot temat: SZMINKI! Wszyscy, którzy spędzają ze mną sporo czasu, wiedzą, że uwielbiam mieć kolorowe usta. A nawet jeśli nie są bardzo jaskrawe to i tak muśnięte pomadką w kolorze nude. Przyznaję się bez bicia, że pomimo pokaźnej kolekcji szminek (wolę je bardziej od błyszczyków, ze względu na konsystencję), to i tak posiadam kilka ulubieńców, po których sięgam najczęściej, pomijając klasyczną czerwień. To właśnie oni są głównymi bohaterami dzisiejszego wpisu! 


Miejsce 5. 
X Treme Last&Shine, kolor 57K

Sięgnęłam po nią, przechadzając się po rossmanie. Akurat była na promocji, niecałe 4 zł. Przy takiej cenie, od razu wylądowała w koszyku :) Pomadka jest w kolorze intensywnego, pudrowego różu, posiada brokatowe mikrodrobinki, które pięknie podkreślają kształt ust przez odbijanie światła. Niestety pomadka trochę wysusza usta, więc trzeba z nią uważać - codzienne stosowanie zdecydowanie może pogorszyć stan warg.





Miejsce 4. 
Ex aeque  Pomadki Miss Sporty z serii "Perfect Color" w odcieniach 013 (Candy Cake) i 014 (Blushed Again)

Chociaż numerycznie, pomadki znajdują się obok siebie i na pierwszy rzut oka są niemal identyczne, w rzeczywistości bardzo się różnią. Obie są różowe, jednak na różny sposób. A wszystko zaczyna być dobrze widoczne po nałożeniu na usta. Kolor 013 to połączenie różu z truskawkową czerwienią, natomiast 014 to typowy róż (przypomina szminkę z Manhattanu, jednak mniej wysusza i jest odrobinę lżejszy). Oba odcienie świetnie podkreślają naturalny kolor ust - pasują do blondynek!




Miejsce 3.
Szminka firmy Oriflame, kolor Gold Dust (oferta Giordani Gold)

Szminkę dostałam w prezencie od mamy, po tym jak się okazało, że sama nie może jej używać (uczulenie). Ja jednak pokochałam ja od pierwszego użycia. Jest dość twarda, zbita, jednak wbrew pozorom bardzo wygodnie rozprowadza się ją na ustach. Już w opakowaniu można zauważyć brokatowe drobinki, w fantastyczny sposób podkreślające usta. Najbardziej lubię jej używać latem, kiedy posiadam opaleniznę. 



Miejsce 2. 
Pomadka Miss Sporty z serii "Perfect Color" w odcieniu 022 (BB nude)

Ta szminka, to typowy nudziak, ale zdecydowanie mój faworyt. Dlaczego? Bo jest to pierwsza pomadka, która nie wygląda na ustach jak korektor. Pasuje do makijażu, w którym pierwsze skrzypce grają oczy - podkreśla delikatnie usta, tak by były zaakcentowane, jednak nie przesadnie. To już moje drugie opakowanie, z pewnością zaopatrzę się w kolejne. Uwielbiam ją!


Miejsce 2. 
Pomadka Miss Sporty z serii "Perfect Color - Precious Shine"
w odcieniu 210 (Pearl Nude)

Mój absolutny ideał! Pomadka w kolorze brzoskwiniowym, z delikatnymi drobinkami odbijającymi światło, o cudownym owocowym zapachu i delikatnej, ale jednoczenie dobrze kryjącej konsystencji. Pasuje do wszystkiego - od mocnego makijażu, przez delikatny, aż po niemal jego brak. Dodatkowo świetnie nawilża usta! Zamówiłam ją jakiś czas temu na kosmetykizameryki.pl i gdy tylko będzie dostępna kupię ją ponownie.



A jak wygląda kwestia szminek w Waszym przypadku? Używacie? A może nie przepadacie? Dajcie znać w komentarzach!