środa, 29 lipca 2015

Codzienna pielęgnacja cery

Witajcie! 
Mamy wakacje, a w związku z tym - więcej wolnego czasu. Postanowiłam go wykorzystać na zrobienie zdjęć oraz napisanie kolejnego posta. Co tym razem? Na celowniku moja codzienna pielęgnacja cery! Ogólnie rzecz biorąc, nie należy ona do najłatwiejszych - jest to typowa cera mieszana ze skłonnościami do niedoskonałości, czyli inaczej mówiąc pryszcze nie są mi obce. W kulminacyjnym stadium musiałam się po pomoc udać aż do dermatologa, ale już po tygodniu widziałam poprawę. A jak pielęgnacja wygląda teraz? Wszystko na ten temat znajdziecie poniżej!


Najważniejszy i niezastąpiony! Przed wami "Czysta Skóra 3w1" Garniera. Używam go odkąd tylko wyszedł na rynek. Cena jest nie wysoka (ok.13zł/150ml) , a produkt bardzo wydajny i co najważniejsze efektywny.  Idealnie oczyszcza cerę jednocześnie delikatnie ją peelingując, a jako maseczka świetnie matuje. U mnie w użyciu dwa razy dziennie - rano i wieczorem. Zazwyczaj dłońmi, czasem sobie pomagam szczoteczką do oczyszczania twarzy "For your beauty" (cena ok. 9zł w Rossmanie).

 

 

Następnie tonik, aby przywrócić skórze naturalne pH, naturalnie z tej samej serii. Co w nim uwielbiam? To jak natychmiastowo zwęża rozszerzone pory. Początkowo zapach bardzo mi przeszkadzał - przypominał zapach antybiotyku. Po kilku dniach stosowania przyzwyczaiłam się i nie zwracam na niego uwagi. Cena ok. 15zł/200ml. 


Zaś do demakijażu płyn micelarny, również z Garniera (18zł/400 ml), który uwielbiam, jednak ma równie godnego sobie przeciwnika, a nawet lepszego - beztłuszczowy płyn amerykańskiej firmy Mary Kay zmywający nawet wodoodporny makijaż. Niestety jest dużo droższy (79zł/110ml) i używamy z mamą na spółkę tylko w wyjątkowych sytuacjach.




Następnie coś bez czego się nie obejdę. Mogę wyjść z domu nieuczesana, nieumalowana, z nie wytuszowanymi rzęsami, a nawet spóźnić się, ale nawilżanie cery to dla mnie podstawa. Jeśli czytałyście wcześniejszy post Projekt Denko #1 na pewno zauważyłyście że nie znalazłam jeszcze kremu idealnego. Ciągle szukam i próbuję kolejnych. Obecnie testuję krem-żel z Kolastyny "Energy touch - moc świeżości". Zapach cudownie owocowy - obłędny! A działanie? Natychmiastowo odczuwalne nawilżenie i co równie ważne - ewidentnie widoczne i długo utrzymujące się zmatowienie cery .  Póki co, najlepszy jaki do tej pory miałam okazję używać.

Jeśli naskórek jest gruby i są widoczne suche skórki robię sobie szybki peeling. Pomagają mi w tym produkty Joanny - peelingi wygładzające. Najbardziej lubię te o zapachu truskawek, ale nie odmawiam sobie czasem i grejpfruta.


Na specjalne okazje czeka zawsze balsam z peelingiem firmy Eveline "Argan i Vanilla". Jego skład mnie zachwyca: ekstrakt z miodu, ekstrakt z wanilii, urea, kwas hialuronowy, masło shea, ekstrakt z dzikiej róży, ekstrakt z cytryny i lukrecji, ekstrakt z aloesu i kakaowca, witamina E i olejki: arganowy, sojowy i ze słodkich migdałów. Brzmi bosko, prawda? I tak też jest! 


Sięgam też po maseczki w zależności od potrzeb. Jeśli chcę idealnie oczyścić pory niezastąpiona jest maseczka typu "peel-off" firmy Rival de Loop. Pachnie dość przyjemnie, jak dla mnie męskimi perfumami. Przy nakładaniu wyczuwalny jest zapach alkoholu (obecny w składzie), który jednak szybko się ulatnia. W zamian za to mam PERFEKCYJNIE oczyszczoną cerę.  Natomiast jeśli mam ochotę na domowe SPA i poprawę humoru w ruch idzie maseczka odżywcza "Truskawka i wanilia". Rezultaty widoczne na skórze? Brak. Ale ładnie pachnie ;) 



A co w przypadku nagłej nieprzyjemniej niespodzianki w postaci pryszcza? Ratuje mnie żel "Differine". Jest to lek na receptę. Po 3-4 użyciach problem mam z głowy... a właściwie twarzy :)



I to by było na tyle. Sporo kosmetyków, ale warto o siebie dbać, bo cera to nasza wizytówka! Tak samo jak dłonie, ale to już temat na inny wpis :)

Grażka

sobota, 25 lipca 2015

DIY Organizacja biżuterii

Witajcie kochane! Mamy lato w pełni, na zewnątrz piękne słońce, a temperatura rodem z piekła! Dla tych, którzy nie lubią upałów +30C lub nie mogą przebywać na takim gorącu pozostaje siedzenie w chłodnym, klimatyzowanym domku. Ale człowiek nie chomik - jakieś zajęcie musi mieć! Moja propozycja? DIY + porządkowanie w jednym!

Jestem pewna, że tak samo jak ja posiadacie caaaałe pudełko/skrzyneczkę/szkatułkę z różnego typu biżuterią. I najczęściej jest to wszystko wrzucone ot tak, byle jak do środka. A kiedy musimy szybko wyjść i szukamy tej perłowej bransoletki ze srebrną zawieszką... no cóż, same sobie podnosimy ciśnienie :)



Z powodu wolnego czasu i zirytowania ciągłym grzebaniem w pudełku w poszukiwaniu określonej biżuterii postanowiłam coś z tym zrobić. A potrzebne do tego jest tylko:
  • tablica korkowa 
  • szpilki

Co robimy dalej? Zawieszamy na tej tablicy bransoletki, łańcuszki, wisiorki etc. U mnie efekt końcowy prezentuje się tak:

 
Jestem nim zachwycona! W końcu nie będę spędzać paru dobrych minut na poszukiwaniu tej jednej bransoletki! Jedynymi bransoletkami których tutaj nie zawiesiłam są szerokie, jednokolorowe - przechowuję je w osobnym pudełku przeznaczonym tylko do tego. 


Na tablicy nie znalazła się również cenna srebrna/złota biżuteria, którą przechowuję w zakupionej kiedyś na wakacjach szkatułce z muszelek. Dzięki temu wszystkie negatywnie wpływające na biżuterią czynniki jak światło czy para wodna są wyeliminowane. A dodatkowo mam śliczną ozdobę na toaletkę!

Teraz będę kombinować z przechowywaniem pierścionków i kolczyków - w najbliższym czasie z pewnością pojawi się post i na ten temat. A jak wygląda przechowywanie biżuterii u Was? Może macie inne oryginalne, sprawdzone sposoby? Podzielcie się nimi w komentarzu - chętnie o nich poczytam! 

Grażka ♥

środa, 22 lipca 2015

Projekt DENKO #1 - pielęgnacja

Witajcie kochane!
Wiele z Was zapewne kojarzy "Projekt Denko" - jest to dość popularny temat filmików youtuberek. A dla tych osób, które nie wiedzą o co w nim chodzi, wyjaśniam.  Celem jest całkowite zużycie kosmetyków, tak aby dotrzeć do dna opakowanie (stąd też nazwa), a następnie napisanie, bądź nagranie recenzji na ich temat. Dzięki temu inne osoby, zastanawiające się nad ich zakupem, będą mogły przeczytać opinie i wybrać najlepszy kosmetyk, a jednocześnie my uczymy się minimalizmu kosmetycznego. 

Przygotowałam dla Was dzisiaj recenzję 6 produktó do codziennej pielęgnacji. Zobaczcie co mam do powiedzenia na ich temat! 

1. NIVEA Matujący krem nawilżający na dzień "Aqua effect"



Kremik znajduje się w szklanym opakowaniu, przez co wydaje się dużo cięższy. Ładnie pachnie, jest bardzo wydajny i stosunkowo szybko się wchłania. Jeśli chodzi o działanie: minimalnie nawilża (dla mnie za mało), jednak absolutnie nie matuje! Moje odczucia były wręcz odwrotne - buzia cała się świeciła. Dodatkowo krem nie współpracował najlepiej z podkładem, który wówczas używałam - warzył się na twarzy co wyglądało bardzo niechlujnie. 

Cena: ok. 15 zł/50ml
Ocena: 2/10
Czy kupię ponownie? NIE 

2. GARNIER Matujący i odświeżający krem-sorbet"Hydra Adapt"


Klasyczne opakowanie, miękkie, łatwo wydostać z niego niesamowicie wydajny produkt. Piękny zapach utrzymujący się przez dłuższy czas, wyraźnie czuć nutę herbacianą. Krem jest lekki, błyskawicznie się wchłania, nie jest klejący. Fajnie nawilża, jednak efekt matowienia skóry utrzymuje się tylko przez ok. 2 godziny, później buzia zaczyna się na nowo świecić i konieczny jest puder, bądź bibułka matująca. Produkt nadaje się pod makijaż. 

Cena: ok. 13zł/50ml
Ocena: 6/10
Czy kupię ponownie: NIE WIEM (obecnie testuję inny produkt)

3. TSO MORIRI Marchewkowy mus do ciała 

Dla mnie odkrycie roku! Mus wylicytowałam wraz z kilkoma innymi naturalnymi kosmetykami tej firmy na jednej z imprez charytatywnych i nie żałuję ani jednej wydajnej na niego złotówki! Aplikacja produktu to sama przyjemność, ponieważ pomimo stałej konsystencji w kontakcie z ciepłą skórą zamienia się w olejek. Dodatkowo mus wspaniale pachnie (bardziej truskawkami, niż marchewką), ma w 100% naturalny skład (m.in. olej kokosowy, masło shea, olej marchwiowy), a skóra natychmiast nabiera pięknego złocistego blasku (cudownie podkreśla opaleniznę) i staje się nawilżona. Nie ma mowy o tłustych plamach na ubraniach - mus błyskawicznie się wchłania. 

Cena: 56zł/150ml
Ocena: 10/10
Czy kupię ponownie: TAK!

4.  NIVEA Masełko do ust



Produkt jest ogólnie dostępny i bardzo o nim było głośno, więc sama również musiałam je zakupić i przetestować. Jak wygląda moja ocena? Zacznę od opakowania: moje paznokcie wiele na nim wycierpiały, zdecydowanie lepiej sprawdziłaby się wersja odkręcanego pojemniczka. Aplikacja palcem, nie do końca mnie zachwyciła pod względem higienicznym, ale jest to do przeżycia. Produkt wg. mnie nadaje się tylko na zimową porę - w okresie wiosenno-letnim przy wysokich temperaturach jest zbyt ciężki, a dodatkowo topi się. Nie odczułam żadnego nawilżenia czy regeneracji, natomiast świetnie się sprawdza jako warstwa ochronna przez zimnem czy mrozem. Masełko jest bardzo wydajne - trzeba się mocno postarać, żeby je szybko zużyć. Co do zapachu: wersja WANILIA&MAKDAMIA jak dla mnie jest zbyt słodka i ciężka, KOKOS zdecydowanie lepiej się nosi. 

Cena: 11zł/19ml
Ocena: 7/10

Czy kupię ponownie: JUŻ KUPIŁAM. 

 5. KALLOS Szampon do włosów z zawartością keratyny i proteiny mlecznej


Zacznę jak zwykle od opakowania: bardzo pojemne, bo aż 1l, więc zwykła zakrętka to zdecydowany minus - dużo łatwiej byłoby się posługiwać produktem z dozownikiem. Ja rozwiązałam ten problem przelewając po trochu szampon do pustej buteleczki po innym produkcie. Przyjemny, mleczny zapach utrzymywał się bardzo długo. Gorzej z działaniem, którego zbyt wiele u siebie nie zaobserwowałam, ale łatwo to wyjaśnić - szampon jest przeznaczony do włosów suchych,łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym, a moje należą do tych szybko przetłuszczających się i nigdy nie były nawet farbowane. Jednak zużyłyśmy wraz z siostrą cały produkt, żeby się nie zmarnował. Na pewno mogę powiedzieć, że jest bardzo wydajny - łatwo się pieni i już jedno mycie wystarcza, by włosy były czyste. Włosy trochę się plączą, ale tu z pomocą przychodzi maska/odżywka.

Cena: 9zł /1l
Ocena: 7/10

Czy  kupię ponownie: TAK, ale wersję do mojego typu włosów

6. FA  Kremowy żel pod prysznic Mystic Moments


Wygodne, poręczne opakowanie. Cudowny kwiatowy zapach, idealny na zimę - w lecie zbyt ciężki. Łatwo się pieni, jest stosunkowo wydajny. Obecność masła shea jest widocznie zauważalna - skóra po umyciu jest fajnie nawilżona. 

Cena: 6zł/250ml
Ocena: 8/10
Czy kupię ponownie: TAK