niedziela, 20 listopada 2016

Biblioteczka 1 - "Lekcje Madame Chic", "Paryski szyk"


Połowa listopada już za nami, koniec roku zbliża się nieubłaganie, a co za tym idzie również koniec semestru. Nieciekawa pogoda nie zachęca do wzmożonego wysiłku, ale staram się dać z siebie 200%, tak by w czasie Świąt Bożego Narodzenia (to już za 33 dni!!!) móc w spokoju wypoczywać i wczuwać w klimat bez zbędnego stresu. Na dzisiaj przygotowałam dla Was recenzje dwóch książek, w których posiadaniu jest już od roku, ale dopiero teraz po powrocie do blogosfery rozpoczynam cykl "Biblioteczka". Postaram się raz w miesiącu umieścić tutaj post z recenzjami książki (lub książek). Przed Wami:

Lekcje Madame Chic autorstwa Jennifer L. Scott

Bardzo zabawna i inspirująca pozycja. Zwraca uwagę, że na bycie "chic" składa się wiele drobnych elementów, ale najważniejsze w życiu jest bycie po prostu szczęśliwym - pozytywne nastawienie, czerpanie radości z prostych, przyziemnych spraw, życie "tu i teraz". Książka zbudowana jest z trzech części "Dieta i aktywność fizyczna", "Styl i uroda" oraz "Jak żyć z klasą", a w każdej z nich znajdują się rozdziały na jeden, konkretny temat. Są to krótkie historyjki, tworzące jedną całość. Na końcu każdego rozdziału znajdziemy krótkie podsumowanie, co należało wyciągnąć i zapamiętać z historii w nim zawartej, a następnie wprowadzić w życie. W książce nie znajdziemy obrazków, ale mimo tego gwarantuję, że lektura Was wciągnie! Ja pochłonęłam ją w dwa wieczory, ale w dalszym ciągu regularnie do niej wracam.







"Paryski szyk. Podręcznik stylu Ines de la Fressange oraz Sophie Gachet"

Pierwsza rzecz która urzeka od samego początku - okładka! W przepięknym krwistoczerwonym wykonana z materiału skóropodobnego i złote napisy... Coś pięknego! Wnętrze książki również nie gorsze. Całość składa się z czterech części:
1. Ubieraj się jak paryżanka
2. Królowa balu
3. Chez moi
4. Paryż według Ines
W środku znajdziemy całą masę zdjęć i porad, ale także własnoręcznych obrazków. Pierwsze dwie części to mówiąc krótko - moda i uroda. Rozdział "Chez moi" jak dla mnie jest zdecydowanie za krótki. Uwielbiam tematykę designu, a w głowie już mam wizję swojego przyszłego mieszkania. Szczególnie spodobał mi się temat "Kolacja idealna" - czyli co zrobić, żeby spotkanie z przyjaciółmi było przyjemnością, a nie kuchennymi torturami.  Dla osób które wybierają się do Paryża pierwszy raz oraz dla tych którzy bywają w nim regularnie powinna przypaść do gustu ostatnia część - znajdziemy w niej spis miejsc gdzie warto przenocować, gdzie zjemy najlepszego steka, oraz co warto zobaczyć (a nie jest to miejsce popularne) - taki nietypowy przewodnik po stolicy Francji. 










piątek, 11 listopada 2016

Szaleństwo zakupowe w Irlandii


Witajcie,
końcem października przez tydzień balowałam w Irlandii, w ramach projektu Erasmus+. Poza tym, że cały czas było mi zimno, było wspaniale! Stęskniłam się za Irlandczykami, poznałam fantastyczną rodzinę u której mieszkałam przez cały okres wymiany, podszlifowałam swój język i zobaczyłam wiele fantastycznych miejsc. Nie obyło się również, bez przywiezienia kilku produktów kosmetycznych. A wśród nich m.in.:

Paletka do strobingu marki "PS..."




Skusiło mnie głównie piękne opakowanie, takie minimalistyczne - drugie opakowanie przywiozłam z myślą o prezencie urodzinowym mojej przyjaciółki. Niestety, środek już jednak tak nie zachwyca. Mamy kosmetyk w 3 kolorach: różowym, białym i brzoskwiniowym. Główny minus? Słaba pigmentacja. Ciężko w ogóle nabrać kosmetyk, nie mówiąc o nałożeniu na twarz. Jedno jest pewne - krzywdy sobie nim nie zrobicie :) Pędzelek dołączony do zestawu jest mięciutki, ale zdecydowanie bardziej wolę swój z Rossmann'a. Myślę, że w tej cenie można dostać coś lepszego. 

Kredki do strobingu marki "PS..."



Zdecydowanie bardziej polecam ten produkt - fantastycznie napigmentowane, kremowe, łatwo je nałożyć i rozetrzeć. Tutaj podobnie jak w paletce, kredki są w 3 kolorach, których używamy w zależności od sfery którą chcemy rozjaśnić. Mały plusik za dołączoną do zestawu strugaczkę.

Szczoteczka do nakładania korektora oraz pędzel do brwi marki "PS..." 




Szczoteczka ma mięciusieńkie włosie, ale ciężko mi się nią pracuje. Będę jednak dalej próbować, może po prostu potrzeba odpowiednich ruchów ręką? W przypadku pędzelka do brwi nie mogę powiedzieć na jego temat ani  jednego złego słowa. Sprawuje się fantastycznie. Ogromny plus za nie wypadanie włosia w obu przypadkach! Prałam pędzle już kilka razy i nie zauważyłam ubytków bądź zmiany w dotyku.

Oprócz tego, mocno zaszalałam na lotnisku w strefie bezcłowej, bo przyleciały ze mną perfumy i kremy od Victoria Secret. 3 kremy o pojemności 75ml oraz 3 wody toaletowe również o pojemności 75ml kosztowały mnie w sumie 30 Euro. Ale nie żałuję wydanych pieniędzy, zakochałam się w tych zapachach. W szczególności urzeka mnie zapach "Secret Charm", a jeśli przed użyciem wody toaletowej nałożę krem, to utrzymuje się on jeszcze dłużej! Uwielbiam!