niedziela, 30 sierpnia 2015

HAUL zakupowy #2


Halo? Jest tu ktoś? :)
Bo ja jestem, nie zniknęłam i nie zapomniałam o Was! Pewnie rozpaczacie tak samo jak ja, że zostały nam zaledwie 2 pełne dni do tej strasznej daty: 1.09? Wbrew pozorom, kiedyś będąc młodszą dziewczynką bardzo się cieszyłam że wracam, że znowu spotkam koleżanki... Teraz, ucząc się w szkole średniej dużo bardziej doceniam wszystkie wolne od nauki chwile. I chcąc wykorzystać jak najlepiej dzisiejszy dzień, zebrałam się, zrobiłam zdjęcia i jestem z nowym postem. A co w nim znajdziecie? Tak, kolejny haul! Tym razem temat przewodni to moja druga miłość, czyli kosmetyki. Wcześniej już kilkakrotnie robiłam zakupy w drogeriach internetowych, np. na e-zebrze. Teraz po raz pierwszy zamówiłam kilka rzeczy na kosmetykizameryki.pl , z racji jednodniowej promocji na tańszą wysyłkę. I wiecie co? Jestem na prawdę w 100% zadowolona! Paczka dotarła do mnie w ciągu 2 dni od wykonania przelewu, stan nie naruszony, wszystko ładnie zapakowane w folię bąbelkową zabezpieczającą przed uszkodzeniem produktów, a dodatkowo w środku prezent niespodzianka - kod rabatowy na kolejne zakupy, w moim przypadku 3%. Miło, że właściciel docenia osoby korzystające z drogerii. Wracając do głównego tematu - zapraszam Was do zapoznania się z moimi opiniami na temat poszczególnych produktów. Może i Wy coś sobie zamówicie w ramach pocieszenia na koniec wakacji? :)

1) Bourjois Liner Effacable Erasable - Czarny Tusz do Kresek z gumką

  
Uwielbiam firmę Bourjois, choć rzadko mogę sobie pozwolić na zakup ich kosmetyków. Szukałam eyelinera i stwierdziłam że zainwestuję w ten. Już następnego dnia po dostarczeniu przesyłki go wypróbowałam. Co o nim powiem? Zacznę od minusów bo widzę dwa: pierwszy- aplikator. Bardzo ciężko namalować idealnie zakończony ogonek. A drugi to szybki czas zasychania. Jeśli ktoś jest nie wprawiony, to wbrew pozorom ten eyeliner nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jeśli się szybko i precyzyjnie nie namaluje kreski, tylko będzie kilkakrotnie poprawiać, kreska już po 3-4 godzinach zacznie nam się zwijać, pękać i schodzić z oka. Ale nie zapominajmy o plusach! Podoba mi się gumeczka, łatwo wszystko poprawić. Kolor - idealna, głęboka czerń. I przy umiejętnym malowaniu kresek - trwałość. Bez problemów cały dzień :) Opakowanie trwałe, w dość przyjemnym dla oka kolorze. Cena: 14,99zł

 2) NYC Smooch Proof Lipstain Szminka w pisaku 506 Coralicious


Niech Was nie zmyli kolor opakowania! Po nałożeniu produktu na usta, kolor staje się zdecydowanie bardziej intensywny i ciemny - jednak dla mnie idealny. Sama aplikacja jest bardzo przyjemna, szybka i precyzyjna. Produkt jednak podkreśla suche skórki i lekko wysusza wargi. Pomimo obecności w składzie alkoholu, jego zapach nie jest wyczuwalny, natomiast nie wiem jak by się sprawował w przypadku drobnych ranek na ustach. Ja ze względu na brak problemów ze stanem ust (wystarcza mi picie min. 2,5l wody dziennie) jestem zachwycona produktem i już poluję na inne kolorki :) Cena: 3,49zł


3)  Miss Sporty Perfect Color Pomadka 053 On Fire!



Jeśli chodzi o pomadki z firmy Miss Sporty to dla mnie inne firmy mogły by nie istnieć. Ubóstwiam je! Tutaj soczysta czerwień, jaśniejsza i lżejsza od posiadanego przeze mnie koloru 058 Malaga.Troszkę gorzej kryje, ale dzięki temu daje dużo bardziej naturalny wygląd i świetnie sprawdza się w codziennych stylizacjach np. do jeansów. Cena: 3,49zł


4) Miss Sporty Perfect Color Precious Shine Pomadka  210 Pearl Nude




Po raz drugi Miss Sporty. Pomadka świetnie nawilża, tak jak i jej poprzedniczka. Dodatkowo cudownie podkreśla mój naturalny kolor ust, w taki sposób, że w ogóle jej nie widać! Posiada w sobie świecące mikrodrobinki, jednak absolutnie nie daje brokatowego efektu. Lubię ją. Cena: 3,49zł


5) MAC Odcypka Pigmentu Cienie Sypki Marine Ultra

 


Piękny granatowy kolor, przywodzący na myśl głębiny oceanu. Nie jest to pełnowymiarowy produkt, a jedynie odsypka cieni (2,5g), jednak z pewnością wystarczy mi na długo. Produkt wydajny i mocno napigmentowany. Tak się polubiliśmy, że zostawiam go sobie na specjalne okazje. Cena: 2,00zł

6) Podwójny pędzel Bling do nakładania i blendowania cieni oraz pędzelek do kresek.






Jak dla mnie pędzli nigdy nie jest zbyt dużo! Słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat firmy Bling i postanowiłam sprawdzić na sobie w jakim stopniu są prawdziwe. Po kilkakrotnym przetestowaniu pędzla stwierdzam, że warto się w niego zaopatrzyć. Nie połyka produktu, ma miękkie włosie, łatwo się go pierze, świetnie rozciera. Cena: 4,99zł


Poza nim w koszyku wylądował skośny pędzelek, który teoretycznie powinien służyć do malowania kresek, jednak ja używam go do cieni do brwi. Cena: 2,49zł

7) 100% Olej kokosowy KTC 




Tyle dobrego się o nim słyszy, że nie mogłam przepuścić okazji i nie zaopatrzyć się w półlitrowy słój.  Zdecydowany plus, że słoik wykonano z twardego plastiku - dzięki temu jest dużo lżejszy  Cena: 14,99zł

Poza tym w koszyku znalazło się kilka produktów dla mamy, ale o tym cicho sza, bo urodziny ma dopiero w połowie września! :)

Grażka

piątek, 21 sierpnia 2015

DIY Świecznik z serduszkiem


 Tak jak wspominałam w poprzednim poście, mam hopla na punkcie świec, świeczek, wosków... Zazwyczaj palą się ona w specjalnie zakupionych świecznikach na tealighty. Jednak chciałam spróbować czegoś innego, poprzeglądałam weheartit i... wykonałam swój własny świecznik, który absolutnie ubóstwiam! Według mnie prezentuje się na prawdę dobrze, jest no... po prostu słodki. Zresztą sami zobaczcie jak się prezentuje:

Chcecie taki sam? Wszystko czego potrzebujecie to:
  • mały czysty (bez etykiet) słoiczek - jak po przecierach pomidorowych
  • kartkę z starej książki albo gazety (najlepszy efekt dają pożółkłe kartki)
  • nożyczki
  • taśmę dwustronną
  • wzór serduszka
  • ołówek
  • sznurek jutowy/konopny
  • podkładkę do pracy


Wycinamy z kartki poziomo prostokąt o wysokości równej wysokości tej części słoika na którą będziemy ją naklejać. Doklejamy drugą część, tak by starczyło nam na oklejenie całego słoika. Na środku odrysowujemy serduszko i ostrożnie wycinamy. Za pomocą wąskich pasków taśmy dwustronnej mocujemy na słoiku wykonaną przez nas "opaskę".


Obwiązujemy szyjkę słoika kilkakrotnie sznurkiem, a na końcu wiążemy kokardkę. 


Nasz świecznik jest gotowy! Wystarczy teraz włożyć świeczkę, zapalić ją i rozkoszować się urokiem własnoręcznie wykonanej ozdoby. 


Podoba Wam się? A może macie inne, własne pomysły na świecznik? Myślę nad wykonaniem kolejnego, tym razem z kokardką. Czekam też na jesień i... wrzosy! Wtedy pojawi się z pewnością kolejny post DIY! :) Jesteście ciekawi? Zapraszam do zaobserwowania, wtedy z pewnością będziecie na bieżąco!

Grażka

wtorek, 18 sierpnia 2015

HAUL zakupowy #1

Witajcie ponownie! 
Sierpień się kończy,  a co za tym idzie, kończą się i wakacje. Jestem pewna, że spora część z Was tak jak i ja chętnie przedłużyła by je o kolejne 30 dni! Niestety, niektóre marzenia nie zawsze da się spełnić. Musimy się pogodzić z myślą, że już za kilka dni trzeba będzie wrócić do porannego wstawania, wkuwania notatek i odrabiania po nocach prac domowych. I choć szkoła to nie tylko minusy, sama chętnie się pocieszyłam w postaci małych zakupów - sezon letni zbliża się ku końcowi i w sklepach jest teraz mnóstwo zniżek, wyprzedaży, promocji. Co takiego upolowałam? Zerknijcie poniżej!

BUTY 

Sporo i tanio. Ale ja buty UBÓSTWIAM i nigdy nie mam ich zbyt dużo! Tym razem ze względu na genialne promocje wszystkie pary pochodzą z Deichmanna. Ahh, bycie kobietą jest kosztowne! :)

1) Błękitne buty sportowe - idealne  do codziennego biegania za busem. Wspominałam o nich w poprzednim poście  Szkolne przygotowania  . Cena 49zł.


2) Ażurowe sandałki na obcasie w cielistym kolorze - zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia. Są bardzo wygodne, szeroki obcas zapewnia stabilizację, a ażurowe wycięcia przyciągają uwagę. Będą się idealnie prezentowały w komplecie z kopertówką w tym samym kolorze. Cena: 44zł.



3) Złote klapki-sandałki a'la birkenstock- gdybym nie widziała jak prezentują się na mojej mamie, która ma identyczną parę, nigdy bym po nie nie sięgnęła. Ale tutaj po raz kolejny przekonałam się, że warto jest przymierzać i sprawdzać! Bo często nieciekawie wyglądające rzeczy na półce/wieszaku, wyglądają genialnie na nas. Klapki będą świetnie pasowały do luźnych, codziennych stylizacji z jeansami w roli głównej. Cena: 19 zł.



4) Czarne baleriny - poszukiwałam czegoś prostego, a zarazem solidnego. Wahałam się między balerinami, mokasynami a tradycyjnymi czarnymi szpilkami. Jednak balerinki to mój faworyt wśród wszystkich rodzajów obuwia - mogę je nosić od rana do wieczora, są bardzo wygodne, w tysiącach wzorów i kolorów i pasują niemal do wszystkiego, więc po nie sięgnęłam. Jedyny minus - mogą optycznie skracać nogi, ale ołówkowa spódniczka przed kolano rozwiązuje problem. Cena: 79zł. 


UBRANIA 

We wszystkich sklepach panują wyprzedaże -25%, -50%, a nawet - 75%! Niemal grzechem byłoby nie skorzystać z takich promocji. My odświeżymy nieco szafę, a nasz portfel za bardzo nie ucierpi. Same plusy!

1)  Grafitowo-niebieska sukienka SINSAY - spodobał mi się jej krój: jednocześnie kobiecy i elegancki, a złote zameczki na udach dają seksowny efekt. Będzie pasowała zarówno na co dzień do szkoły, jak i wyjście z przyjaciółmi.  Cena: 29,99zł.


2) Biała koszula RESERVED - po ostatnich porządkach w szafie, okazało się że zostałam bez tradycyjnej białej koszuli. A to podstawa w szafie każdej kobiety! Ostatecznie kupiłam prostą, luźną, lekko prześwitującą typu "mgiełka". Jednak w dalszym ciągu szukam czegoś z lepszego materiału, o tradycyjnym kroju. Cena: 39,99zł.



3) Czarna rozkloszowana spódniczka FAAME - dla mnie klasyka, a już od długiego czasu szukałam takiej dobrej jakościowo. No i w końcu znalazłam. Pięknie podkreślająca talię. Cena: 59zł.



DODATKI

1) Bezzapachowe tealighty - mam małego "hopla" na punkcie świeczek. Uwielbiam ten nastrój jaki daje kilka zapalonych świeczek rozstawionych po pokoju. Mam zarówno świece zapachowe, które trzymam w osobnym pudełeczku, jak i te tradycyjne bezzapachowe tealighty - świetnie sprawdzają się w kominkach z woskiem. Cena ok.7zł/60szt. 





2) Książka "Twoje 3i" - przyznaję bez bicia, moją uwagę przyciągnęła okładka, a dokładniej napis "kobiece sztuczki nie tylko w biznesie". Byłam bardzo ciekawa, co takiego autorka, Omenaa Mensah, miała na myśli. I po lekturze, stwierdzam, że nie żałuję wydatku. To nie jest zwykła książka. To bardzo dobrze skonstruowany poradnik. Ale absolutnie nie znajdziemy tutaj instrukcji jak poderwać mężczyznę naszych marzeń, czy jak zarobić sto tysięcy w rok. Nie. Znajdziemy wiele cennych wskazówek i ćwiczeń, które pomogą nam osiągnąć wewnętrzną harmonię i prawdziwą niezależność. Określimy swoją własną indywidualność, dowiemy się jak uwolnić swój potencjał i nabędziemy bardzo cenną w życiu codziennym umiejętność odczytywania mowy ciała płci nie tylko męskiej.  Cena: 34,90zł. 

A w drodze do mnie jest przesyłka z drogerii internetowej... Wyczekuję paczki z niecierpliwością! ♥

sobota, 15 sierpnia 2015

Szkolne przygotowania

Witajcie kochane!
Wakacje zbliżają się ku końcowi i pora najwyższa pomyśleć o przygotowaniach do nowego roku szkolnego. Niesamowicie rozpaczam, że zostały nam tylko dwa tygodnie, ale staram się myśleć pozytywnie: znowu zobaczę się ze znajomymi, powygłupiam, pożartuję na lekcjach z nauczycielami... Ten rok będzie dla mnie bardzo trudny - muszę się przestawić na naukę popołudniami i powroty do domu po ciemku. Dodatkowo czeka mnie egzamin z pierwszej kwalifikacji, a także już od marca przygotowania do zdania prawa jazdy... Dodatkowo przygotowuję się do zdania FCE - angielski to mój ulubiony przedmiot i zamierzam opanować go w jak najlepszym stopniu. Jestem osobą, która zawsze stara się wszystko zrobić na co najmniej 110% - taką typową perfekcjonistką. Zależy mi na dobrych wynikach, tak by w przyszłości dostać się na wybrane studia, a następnie móc spełniać się w dobrze płatnej pracy.

Wracając do sedna sprawy - jak wyglądają u mnie tegoroczne przygotowania? Czytajcie dalej!


Podstawą nauki są oczywiście podręczniki, ale równie ważne (a czasem nawet bardziej) zeszyty w których mamy swoje notatki. Jestem wzrokowcem, więc lubię otaczać się ładnymi przedmiotami. Im ładniejszą okładkę ma zeszyt, tym bardziej chce mi się z niego korzystać i uczyć. W zeszłym roku nieco tę kwestię zaniedbałam - wszystko załatwiałam w pierwszym tygodniu września i nie miałam już dużego wyboru.  Tym razem jest inaczej! Nie potrzebuję dużej ilości zeszytów, bo sporo lekcji spędzam przy komputerze i to na nich robię sobie notatki. Ale do podstawowych przedmiotów jak polski i czy matematyka oraz języki obce zaopatrzyłam się w śliczne zeszyty.



Jeśli chodzi o sposób nauki - odkąd tylko zaczęłam się uczyć, korzystam z jedynej sprawdzającej się u mnie metody. To znaczy, biorę sobie czystą kartkę i zapisuję na niej najważniejsze informacje - już samo pisanie sprawia, że sporo rzeczy zapamiętuję. A kiedy zbliża się sprawdzian wszystko wystarcza powtórzyć z karteczek. Metoda przypomina fiszki, tylko w wersji XXL :)  Wyjątkiem od tego jest historia, gdzie nasz ukochany dyrektor wstawia nam na stronę wszystkie notatki, a najważniejsze informacje podkreśla kolorem! Wystarczy je tylko wydrukować. Wszystkie karteczki trzymam w specjalnie do tego przeznaczonym segregatorze z podziałką na przedmioty.  



Poza podstawową czyli ślicznymi zeszytami, nie może u mnie zabraknąć kolorów - cienkopisy, zakreślacze, znaczniki post-it, samoprzylepne karteczki, kolorowe spinacze i... dobrze piszący długopis! Stawiam na ten z Parkera - wkład troszkę kosztuje, ale daję radę nawet do 2 lat! Życie ułatwia mi także kalendarz, ale o tym będzie osobny post w najbliższym czasie. 


A co z wychowaniem fizycznym? W poprzednich latach ze względu na poważną kontuzję stawu skokowego nie mogłam uczestniczyć w zajęciach. W tym roku w końcu będę mogła zagrać w ukochaną siatkówkę, a także znienawidzonego kosza. W związku z tym, warto mieć jakiś wygodne obuwie, które nie będzie szaro-bure, tylko raczej energetycznie kolorowe. Sama skorzystałam z promocji -50% w Deichmannie i kupiłam błękitno-pomarańczowe buty. Są lekkie i mięciutkie, w środku wyłożone amortyzującą pianką. I kosztowały tylko 49złł!



Za strojem jeszcze się rozglądam. Mam już świetnej jakości długie spodnie, takie typowe sportowe legginsy. Gdy tylko dostanę wypłatę, na pewno sprawię sobie jakieś kolorowe szorty - Nike ma świetną kolekcję.

A wszystko to będę nosić w mojej ukochanej, nowej torbie z Mango. Już jakiś czas temu wypatrzyłam ją w sklepie, ale cena jak to zwykle już nie zachwycała. Nieco dwa tygodnie później będąc w Bonarce coś mnie tknęło, żeby zajrzeć do sklepu. No i się udało! Była promocja, a moja wymarzona torba w postaci ostatniej sztuki z 200zł spadła na 89zł. Nie mogłam przepuścić takiej okazji. 

Uff.. Mając wszystko zapięte niemal na ostatni guzik mogę w spokoju łapać ostatnie letnie promienie słońca i delektować się w spokoju dobrymi książkami.

Grażka

piątek, 7 sierpnia 2015

Makijaż codzienny

Zgodnie z prośbą jednej z czytelniczek, dzisiaj przygotowałam dla Was post na temat mojego codziennego makijażu. U siebie mogę wyróżnić dwa główne typy. Dlaczego? Zawsze staram się podkreślić jeden ze swoich atutów - w moim przypadku albo pełne usta (niezawodna jest czerwona pomadka), albo duże, zielono-niebieskie oczy (tu przydają się kolorowe kredki) - do niedawna schowane za oprawkami okularów. Wiadomo, że podkreślając oba łatwo przesadzić, a ja sobie krzywdy nie chcę wyrządzić.

Jak to wygląda w praktyce? Cóż, zacznijmy od narzędzi. Od kiedy zaprzyjaźniłam się z pędzlami, nie wyobrażam sobie powrotu do pacynek czy palców (na zdjęciu poniżej znajdują się tylko te, których najczęściej używam). Jedyny wyjątek robię przy nakładaniu podkładu - pomaga mi w tym popularna gąbeczka typu Beauty Blender. Nie wyobrażam sobie też zrezygnowania z zalotki - jednym ruchem tworzy efekt sztucznych, idealnie podkręconych rzęs.


Natomiast jeśli chodzi o główne materiały... Podstawą jak już wielokrotnie pisałam, jest krem nawilżający. Obecny, z Kolastyny, sprawuje się świetnie. Nawilża, matuje (NAWET PRZEZ 6 GODZIN!), współpracuje z podkładem i cudownie owocowo pachnie. 


Podkład? Tylko z Mary Kay - rozświetlający, naturalny, niekomedogenny, hipoalergiczny. Cena - 77zł/29ml.  W ostatnim czasie rozglądałam się też za produktami z MACa, ale muszę poczekać do wypłaty.


 

Moim ulubieńcem jest mineralny puder Loose Powder Bourjois (puder sypki) - posiadam jaśniejszą wersję kolorystyczną, czyli 01 Peach i to jest dokładnie to czego od zawsze szukałam! Cudownie matuje, utrzymuje się na twarzy niemal cały dzień (w czasie upałów, trzeba go nanieść ponownie w strategicznych strefach), nie uczula i nie zapycha porów. Odstraszać może jedynie cena, bo aż 58zł/32g, ale produkt jest niesamowicie wydajny, a dodatkowo można go nabyć w drogeriach internetowych, typu e-zebra nawet do 50% taniej. 



Aby nadać twarzy zdrowej, delikatnej opalenizny używam Sunny Powder marki Lovely. Niedrogi, o dość przyjemnym zapachu, świetnie stapiający się ze skórą. Jest to tak delikatny odcień, że nie ma mowy o zrobieniu sobie nim krzywdy.


Do podkreślenia brwi używam cieni Catrice, ogólnodostępnych i niedrogich. Niestety przy nieumiejętnej aplikacji cienie się osypują, dla blondynek mogą być nieco  zbyt ciemne, a pędzelek i pęseta załączone do produktu nadają się tylko do wyrzucenia. Plus za lusterko w opakowaniu.

  

Kupując róż, zdecydowałam się z powodu wielu pozytywnych komentarzy na róż z NYC w odcieniu 651 Riverside Rose. Kolor jest tak delikatny, że w zasadzie niemal niewidoczny. Muszę się sporo namachać pędzlem i dużo produktu użyć, by jego obecność była minimalnie zauważalna. Z pewnością w najbliższym czasie zdecyduję się na zakup czegoś lepszego, może w kamieniu Bourjois? 


Przydatna jest również kredka Khol Kajal & Contour 099 Magic Light firmy Astor. Świetnie rozjaśnia, zawsze nakładam ją pod łukiem brwiowym. 


Niedawno zaopatrzyłam się w cienie Make Up Revolution, wersja Mattes 2. Wcześniej korzystałam z paletki Lovely Nude Make Up Kit i w dalszym ciągu zdarza mi się do niej wracać. Jedno jest pewno - początkujące osoby krzywdy sobie nimi nie zrobią. Cienie łatwo się rozprowadzają, są dość trwałe i średnio napigmentowane. W obu przypadkach dołączona pacynka nadaje się do jednego - kosza na śmieci, ale to w moim przypadku żaden problem bo i tak używam pędzli. 


 

 

Jeśli chodzi o rozświetlanie wewnętrznego kącika oczu bardzo dobrze spisuje się pojedyńczy cień z Manhattanu Multi Effect Eyeshadow 110C DISCO BABY. Ideałem bym go nie nazwała, ale o taki tytuł z moich ust jest naprawdę ciężko. 


W obecnej chwili dążę do wykończenia Eyelinera z Wibo "Deep Black". Nie jest najgorszy, ale i nie najlepszy. Minus za brudzenie rzęs, plus za cenę i pędzelek. Za 7zł nie spodziewajmy się cudów.

 

Maskara - przez kilka lat wypróbowałam już dziesiątki i żadna nie powaliła mnie na kolana. Najlepsza jaką do tej pory miałam to Curling Pump Up marki Lovely - świetnie unosiła i rozczesywała rzęsy. Obecnie używam Panoramic Lashes Shine&Volume firmy Wibo. Zdecydowany plus to świetne zagęszczenie i pogrubienie. Jednak szczoteczka, a właściwie "szczota" jest bardzo nieporęczna - pomalowanie nią dolnych rzęs to niemal mistrzostwo świata. Dodatkowo jest tradycyjna, a ja wolę silikonowe. 



Tak jak już wspominałam wcześniej swoje oczy uważam za ogromny atut. I w związku z tym nie wyobrażam sobie makijażu bez naniesienia białej kredki na linię wodną. Moim bestsellerem jest Khol Kajal Eyeliner z Manhattanu o słodkiej nazwie Snow Bunny 11A. Uwielbiam ją! Mięciutka, nie brudzi rzęs i cudownie otwiera oko. 
Jeśli mam ochotę na trochę kolorów, zdecydowanie pomocne są kolorowe kredki. Mam ich jakieś 10, ale te dwie pokochałam od pierwszego użycia. Mowa o X-Act Eyeliner  w kolorze Blue Sky 72N z Manhattanu (turkus ze świecącymi drobinkami) oraz Kohl Kajal Eyeliner w odcieniu 007 Gun Metal firmy NYC (metaliczne srebro). Obie mięciutkie, świetnie napigmentowane, w cudownych kolorach. 

 

Co do ust... Jeśli to właśnie je chce podkreślić niezawodna jest pomadka Miss Sporty w kolorze 058 Malaga - typowa soczysta czerwień. W innych przypadkach sięgam po róże albo kolory nude. Aplikuję je tylko i wyłącznie pędzlem - uzyskuję wtedy idealny kształt ust i zużywam minimalną ilość pomadki.
To by było na tyle. Jestem świadoma dość sporej ilości produktów, jednak efekt końcowy jest tego wart :) Zapraszam do komentowania i obserwowania. Gorącego weekendu!
Grażka