Nadszedł w końcu wrzesień! Wczoraj rozpoczęcie roku, dziś pierwszy prawdziwy dzień w szkole i w większości przypadków nie przyjemna poranna pobudka. Ja nie narzekam - pogoda nadal dopisuje, temperatura nie spadła poniżej 15 stopni, a już na pewno nie grozi nam śnieg (nie szczególnie przepadam za tym białym puszkiem - toleruję go tylko w grudniu na Boże Narodzenie).
Nie wiem jak Wam, ale dla mnie wrzesień od zawsze kojarzył się z fioletem i... wrzosami! Tak! Dla mnie wrzosy to znak rozpoznawczy Pani Jesień. Nie zapominam też o kolorowych liściach, kasztanach i żołędziach - gdy tylko się pojawią na pewno zabiorę W. na spacer - to będzie coś nowego dla jego oczu.
A tym czasem, korzystając z wolnych dni i pięknego widoku w ogrodzie wykonałam kolejną malutką i obiecaną Wam ozdobę do pokoju. Mowa oczywiście o wrzosowym świeczniku. Jest banalnie prosty w wykonaniu, a pięknie wygląda i jest świetnym akcentem kolorystycznym przykuwającym wzrok.
Czego potrzebujecie?
- pistolet do klejenia na gorąco
- nożyczki
- mały słoiczek (jak po przecierach pomidorowych)
- kwitnące wrzosy
- podkładkę
Pierwszą rzeczą jest poobcinanie gałązek wrzosów. Powinny mieć długość równą wysokości słoika, ale mogą być też odrobinę dłuższe. Następnie rozgrzewamy klej w pistolecie i... przystępujemy do dzieła! Wystarczą dwie krople kleju - u góry i u dołu słoika - by pojedynczy wrzos się trzymał. Obklejamy cały słoiczek dookoła.
Nie przejmujcie się, jeśli gałązki wystają u dołu słoika - po wyschnięciu kleju, wystarczy je obciąć! A efekt końcowy prezentuje się tak:
Prawda, że cudowny? Nie mogę się na niego napatrzeć! Kwadrans pracy i kolejne cudeńko rozpieszcza mój wzrok! Podzielcie się swoimi świecznikami w komentarzach, zapraszam też do obserwowania bloga! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz